Thursday, November 15, 2012

Dzień 22 - Koh Chang - kolejne rozstanie

Dzisiejszy dzień zaczął się już typowo dla naszego wyspiarskiego pobytu - leniwie. :) Mimo szumnych planów zwiedzania, kajakowania, nawet siatkówki... powoli, choć systematycznie, zbieraliśmy się w hotelowym basenie. W nim, naturalnie, dyskutowaliśmy o sprawach dla świata, naszego świata, najważniejszych - samochodach, biznesie, kobietach, kolejnych podróżach oraz o "zieleni", odcieniach szarości, naszych brodach i pomysłach na nowy portal społecznościowy, który może całkowicie zmienić nasze postrzeganie "koligacji rodzinnych". :) Nie obyło się bez obowiązkowej dawki przyjacielskich, ciepłych złośliwości, ciętych ripost i przemów końcowych Barona. :) Wszystko to odbywało się w pięknym słoneczku i znanych już nam okolicznościach przyrody. :)

Tak upłynął nam czas do obiadu, do którego zasiedliśmy w naszym hotelu. Był to nasz ostatni wspólny posiłek z Sebą i Rafałem. Zaraz po obiedzie pożegnaliśmy się i chłopaki odjechały w stronę lotniska. W chwili, kiedy to piszę są już pewnie gdzieś w okolicach Abu Dhabi. :)

Po obiedzie podzieliliśmy się na kilka podgrup. Razem z Alberto i Nikosiem wypożyczyliśmy skuterki i uskuteczniliśmy plan "wodospad". :) Okazało się, że wyspa pokazała swoje nowe, zupełnie inne oblicze, kiedy doświadcza się jej z siodełka skuterka. :) Szybko dotarliśmy do Parku Narodowego, gdzie już o własnych nogach przeszliśmy przez kawałek lasu tropikalnego. Ta wilgocią ociekająca namiastka dzikości szybko została skomentowana przez Nikosia - " Ta "dżungla" w Laosie to był Lasek Marceliński w porównaniu do tego, w którym się znajdujemy". W drodze do wodospadu delektowaliśmy się świeżym mleczkiem kokosowym pitym prosto z zakupionego orzecha. :)

Druga grupa w składzie mistrzowskim udała się na targowisko na wodzie - Bang Bao - w celu nabycia drogą kupna cudów twórczości tubylczej. Po ostrym targowaniu, oczywiście. :)

Wieczór zakończył się dość niespodziewanym odkryciem najlepszej imprezy w okolicy. Klub Himmel okazał się być studnią bez dna - przygód, tańca i ognistych popisów na barze. :)








Tak, to prawda, na zdjęciu poniżej nie ma podłogi pod stołem. :)))

No comments:

Post a Comment