Tuesday, November 6, 2012

Dzień 8 Mandalay


Wstaliśmy rano, żeby zaplanować nasz przerzut do Tajlandii. Udało nam się wynegocjować bilety, pograliśmy w tenisa z muchami i ruszyliśmy na krótkie zwiedzanie. Największe wrażenie zrobiła na nas wielkość pałacu królewskiego, a przede wszystkim okalających go murów. Były wielkie i ciągnęły się kilometrami. Zaskoczeni byliśmy rownież niesamowitą łatwością z jaką tutejsi uczestnicy ruchu drogowego poruszali się w tym całym bałaganie. Odnaleźliśmy olbrzymi posąg Buddy zrobiony z jednego kawałka kamienia, który ważył 900 ton (na pewno dowieźli go DHLem), największą na świecie książkę (z marmuru) i przeznaczyliśmy popołudnie na odpoczynek i drzemkę. Wieczorem znów eksplorowaliśmy miasto, jednakże Myanmar to kraj, w którym ludzie bardzo wcześnie chodzą spać i bardzo wcześnie wstają.

Uwaga Barona, która wszystkich rozłożyła na łopatki: Czy moglibyśmy tyle nie zwiedzać? :)))) (po obejrzeniu 3 małych świątyń)

Cytaty dnia: orginalni mieszkańcy Kuby wygineli kiedyś od chorób, nieorginalni ostatnio też...
Grzyb juz przeżył brazylijską telenowele, tajskiej by już nie przeżył...
Gdzie jest Popek? A Julian: na naszej klasie...
Seba do narzekającego Barona: Jak jedziesz do Berlina to mam nadzieję, że nie zachowujesz sie jak w Yangon


W imieniu Seby opublikowal Grzybek

No comments:

Post a Comment