Sunday, November 18, 2012

Dzień 26 - wracamy do domu :)))

...Za nami kolejna wyprawa pod marką Trzynastu. :) Wyprawa wyjątkowa pod wieloma względami. Oto co spowodowalo, że moim zdaniem była to najlepsza wyprawa, w jakiej miałem przyjemność brać udział:

Po pierwsze - oprócz nieprawdopodobnej grupy ludzi, która swoimi charakterami obrazowała to, co w matematyce nazywa się idealną entropią,  to wielka samoorganizacja. Byliśmy tylko my i Azja. Wraz ze zmianą priorytetów i oczekiwań zmieniała się nasza marszruta, a piękne było to, że praktycznie każdy miał swój wkład w organizację... Ktoś ogarniał bilety lotnicze, kto inny badał alternatywne sposoby dotarcia w wybrane miejsce kto inny doradzał jakie atrakcje warto w danym miejscu zobaczyć, jeszcze ktoś tłumaczył Sebie związek pomiedzy tymi cyferkami na zegarze, a autobusem i ośmioma osobami stojącymi na przystanku i przebierającymi nogami. :))) Ktoś bookował hostele, a ktoś inny pisał bloga, czy robił dokumentację fotograficzną. :))) I role te zmieniały się dynamicznie, naturalnie dzieląc ciężar organizacji między uczestników. Spontanicznie, naturalnie... Cztery kraje: Tajlandia, Birma, Laos, Kambodża. Tylko plecaki i Lonely Planet - wyszło perfekcyjnie!!!

Po drugie - nie byłbym sobą gdybym nie zauważył jak od poprzedniej wyprawy do Peru i Boliwii zmienił się świat. Wtedy pisanie bloga zaczynaliśmy od znalezienia kawiarenki internetowej (!) z oprogramowaniem do edycji (pomniejszania) zdjęć z aparatów cyfrowych na potrzeby internetu.... Nie było iPadów, nikt nie miał urządzenia z GPSem, a Wykop był dużo większą stroną internetową niż Facebook. Niepodzielnie polskim internetem rządziła Nasza Klasa... Tymczasem nasz ostatni miesiąc w Azji to kolaboracja - współredagowanie bloga (Seba, Tabi - dziękuję!), publikacje prosto z dedykowanych appek na urządzeniach mobilnych, współdzielone prywatne strumienie zdjęć pomiędzy nami, powszechny dostęp do Wi-fi, rozmowy przez Vibera z bliskimi w Polsce... oraz... tendencja do odchodzenia od fejsbukowego ekshibicjonizmu. :)))

Po trzecie - najważniejsze - dojechaliśmy do swoich domów w jednym kawałku, co po opisanych na tym blogu przygodach jest sukcesem największym!!! Bardzo brakowało nam Munia, Gilberta, Pieca, Marcina i Andrzeja. No Gilbert ma jakieś tam wytłumaczenie, bo wczoraj urodziła Mu się śliczna Córeczka. :))), ale z resztą chłopaków trzeba przeprowadzić poważną rozmowę. :))) Wspaniale zaś w grupę wsiąknęli "nowi" wśród Trzynastu - Niko i Rafałek. "Welcome on board"  Panowie. :)))

No cóż - największa pamiątka oprócz wspomnień to pogniecione po wyprawie przewodniki, które zaraz wylądują na półce, a my powoli wylądujemy na ziemi. :)))

Czytelnikom dziękujemy za miłe słowa :))) i zaglądanie do nas - zaskoczyło nas mile to, że podczas wyprawy
ten blog wyświetlono ponad 6 tysięcy razy !!!

Aha:

Piosenka wyjazdu to Gangnam Style!!!
Tekstem wyjazdu, dość hermetycznym, zostało stwierdzenie: "We Internecie żodzyn niy wiy, iże jeżech psym. ŻODYN! :)))"

:))))

2 comments:

  1. Czas zaczac przygotowywac kolejna wyprawe!!!
    Welcome back boys.

    ReplyDelete
  2. Cześć chłopcy!
    Nie wiem, jak się tu pisze do autora, mam nadzieję, że odczytacie.
    Chciałam się podzielić wpisem do bloga, który zainspirowaliście i w którym występujecie, czytajcie, jak macie ochotę.
    http://nieztejziemi.com/2012/11/26/10-przykazan/
    My właśnie, po miesiącu spędzonym w Wietnamie, wjechaliśmy do Kambodży, także może jakieś cenne uwagi od was ściagniemy. Pozdrawiamy!
    Anka i Marcin

    ReplyDelete